Drama jest OK.
Początkowo byłam bardzo zauroczona dramą, gdyż wątek miłosny nie był pierwszym planem całej serii. Główna postać nie była sierotką Marysią, która płacze nad rozlanym mlekiem. Niestety mój entuzjazm malał w dalszych odcinkach. To co początkowo bardzo mi się podobało, czyli mecze - zaczęły z czasem być zwyczajnie nudne. Wyglądały jakby tylko drużyna przeciwna się zmieniała. Nawet dialogi podczas były niemal identyczne oraz wygląd bohaterów 1 do 1. Również poprowadzenie głównego wątku było typowe, a bohaterka traciła w oczach na swojej niezależności i sile na rzecz "boga wśród mężczyzn", czyli lead bohatera męskiego i jego "troski". Głowna bohaterka zaczęła grać jak drewno, niczym Krisen Steward w Zmierzchu. Wielkim smutkiem był dla mnie również zepchnięcie pary pobocznej Jinyang i Ai Jia - jak dla mnie najciekawszych bohaterów serii. W ogóle mam wrażenie, że wszystko było słabo rozwinięte na rzecz miliona meczy, które nie wnosiły prawie nic. Bohaterowie drugoplanowi typu Arcykapłan czy chociażby koledzy z drużyny dostali mikroskopijną ilość uwagi, biorąc pod uwagę, że miało to aż tyle odcinków - zestawiając to z takim You Are My Destiny, które miało bodajże 36 odcinków - słabo to wypadło i było zero dramaturgi.
Z pozytywnych rzeczy mogę na pewno zaliczyć bardzo dobrą oprawę muzyczną, w szczególności mogę pochwalić piosenkę Naomi Wong, która już znalazła się na mojej playliście na Spotify. Bardzo podobało mi się również estetyczne przedstawienie całej dramy m.in. zdjęcia graczy, które przypominały mi IEM Katowice 2019. Czuć klimat e-sportu, a to jest fajne. Całość oceniam na 7.5 :)
Z pozytywnych rzeczy mogę na pewno zaliczyć bardzo dobrą oprawę muzyczną, w szczególności mogę pochwalić piosenkę Naomi Wong, która już znalazła się na mojej playliście na Spotify. Bardzo podobało mi się również estetyczne przedstawienie całej dramy m.in. zdjęcia graczy, które przypominały mi IEM Katowice 2019. Czuć klimat e-sportu, a to jest fajne. Całość oceniam na 7.5 :)
Was this review helpful to you?