This review may contain spoilers
Inkarnacyjna gra w berka.
Jest mi taaak ciężko sklecić jakoś przetrawić ten tytuł żeby dać jakiś jasny obraz o czym była ta seria.
Głównym powodem jest chyba to że w tych wątkach to chyba nawet sami scenarzyści się pogubili bo koniec końców, najważniejsze pytania i spory wciąż nie są jasno rozstrzygnięte. Mało tego, mam wrażenie co najmniej pierwsze tak porządne w kdramowym życiu, że villan tej historii był najbardziej pokrzywdzoną osobą której nawet na końcu pozbawiono dobrego zakończenia.
______________________________________________________________
Głównym reklamowanym wątkiem tytułu Bulgasala jest historia mężczyzny, którego jedynym celem jest zabicie osoby, która nie dość że wyrżnęła mu rodzinę w poprzednim życiu to i na dodatek zabrała jego ludzką duszę czyniąc go tym samym nieśmiertelnym potworem zwanym Bulgasalem. Idąc dalej tropem historii poznajemy przeszłość Hwala (czyli tego Bulgasala głównego) jako przeklętego dziecka (przez Bulgasala) wychowanego przez dowódcę armii królewskiej, który staje się szanowanym i niepokonanym na "dworze" wojownikiem w walce z wrogami i potworami. Hwal w swoim poprzednim życiu zakłada rodzinę z córką swojego ojczyma (taaak przybraną siostrą), które na wskutek przekleństwa rodzi się ślepe bądź nieżywe potomstwo. Jak można łatwo wywnioskować Hwal ma nieszczęśliwe życie, wciąż będąc ściganym przez znamię przekleństwa jakie na niego nałożono i to dopełnia się w kulminacyjnym momencie w którym ów potwór zabiera duszę Hwalowi.
Sprawa wygląda na wstępie prosto do rozwiązania i napawa odbiorcę adrenaliną w oczekiwaniu na pojawienie się potwora w ludzkiej postaci ażeby wreszcie wyrównać rachunki. Powiem szczerze że wstęp i zarys historii oraz chyba reżyserska robota dawały mi jakiś naprawdę good vibe co do tego tytułu. Niby nic szczególnego w historii, ale postać nieśmiertelnego potwora, te wizualne klimaty dawały mi nadzieje że poza dobrym mordobiciem zobaczę motyw akcji i dreszczyku na tle nadnaturalnych czy raczej duchowych klimatów. Ale im dalej w las szłam tym tak naprawdę tylko więcej drzew zamiast uzasadnionego zachwytu doznałam.
No więc przeskakując już do ówczesności, poznajemy znów inkarnację złodziejki duszy Hwala którą jest Sang Un.
Sang Un całe życie ucieka nie tylko przed Bulgasalem ale i przed potworami. Dodatkowo żeby było ciekawiej, rodzina i osoby bliskie z poprzedniego wcielenia Hwala również się odrodziły jako inne osoby i jak na złość również napotyka ich na swojej drodze, gdzie ponownie walczy o ich bezpieczeństwo.
Historia mogłaby się szybko skończyć śmiercią Sang Un, gdyby nie fakt że ściga ją jeszcze jeden Bulgasal głodny jej duszy, a sama śmierć dziewczyny wcale niekoniecznie rozwiąże problem Hwala.
W ten oto sposób, mam niekończącego się berka potworów o duszę Hwala która koniec końców się okazuje nie być najprawdopodobniej jego duszą..
I tak oto drodzy państwo mamy bałagan fabularny na tle przeskakiwanki wcieleń którą ewentualnie możecie próbować rozgryźć dopiero na końcu po obejrzeniu genezy w finałowym odcinku.
**
|spoiler alert|
Od połowy serii trwa jedna dramaturgia płaczu i żalów pomiędzy Hwalem a Sang Un. Absolutnie mnie szlag trafiał od ciągłego przeskakiwania z "zabije się razem z Ok Tea Gyulem bo innego wyjscia nie ma" na "sama sie zabije/albo dam sie zabić OTG żeby oddac ci duszę Hwal" Aktorstwo w tamtym momencie... boli. Dużo generalnie tych scen każdego bohatera który był taki pick me mocno dawał mi się we znaki. Nie mogłam już w niektórych momentach patrzeć na tę dramę i przesuwałam do przodu, bo doprawdy fabuła od połowy strasznie się wlekła jakby nikt nie miał zamiaru wreszcie powiedzieć czy wyjawić jaka jest geneza tych bulgsalów, jakie są przeszłe wspomnienia Sang Un i co mamy wreszcie zrobić żeby rozwiązać problem trójki bohaterów.
Geneza jest jakoś tak prostaczna i bez wyrazu, że szybko doznaje wrażenia że scenarzystom albo brakło pomysłów albo ich jedynym rozwiązaniem było zrobić pomieszane z poplątanym tego co już mają. W praktyce wyglądało to tak że jeden bulgasal goni drugiego; jeden bulgasal chroni człowieka chcąc znowu być człowiekiem i zmieniając go w bulgasala, a z kolei ten drugi chce śmierci człowieka, żeby ten mógł doznać ulgi w cierpieniu nałożonym mu przez bycie potworem. Jedynym panaceum okazuje się nie magiczne zioło, nie zaczarowany miecz, nie ogień czy cudowne moce i rytuały a nawet zwrot duszy. Żeby wrócił jakiś porządek w tej całej gonitwie jedynym rozwiązaniem się jest pozabijanie się nawzajem dwóch bulgasalów.
Już wisienką na torcie jest fakt że Sang Un według mojego rozeznania nie jest właścicielką duszy Hwala a bardziej OTG, bo nie wiem czy pamiętacie że Hwal pierwotnie aby mógł inkarnować jako wojownik musiał zabrać duszę OGT czyniąc go bulgasalem. Więc jeśli w następnym wcieleniu OGT wymordował faktycznie rodzinę Hwala to nie mógł wziąć sobie jego duszy bo nie miał by chyba tej całej dziury co nie? Ale wciąż miał, więc samego Hwala zabiła Sang Un i jak dobrze kalkuluje to ona przetrzymuje dusze OGT w ówczesności. Wszystko by się dobrze logicznie też tu ułożyło i OGT mógł sobie zabić Sang Un odzyskując dusze ale za każdym razem coś go blokuje i zalewa sie czarną krwią. Wtedy był wątek autentycznie niezrozumiały, jakoby to Hwal musiał zabić Sang Un żeby OGT mógł być 'sobą'.
Wniosek się najwyraźniej też sam piszę, że bulgasale nie mogli mieć swoich dusz dlatego byli potworami nieśmiertelnymi. Inkarnować mogli jedynie kradnąc dusze człowieka.
Powalone co nie? Ja wciąż nie jestem pewna całej tej bezsensownej krzyżówki. Jeśli ktoś ma lepsze wyjaśnienie to dajcie znać.
Postacie drugoplanowe czyli cała inkarnowana rodzinka w zasadzie większego sensu istnienia w tej fabule nie ma poza emocjonalnymi kwestiami i robieniem zmiksowanego tła. Oni po prostu są, żyją i uciekają. Czasem tylko dzięki retrospekcjom z poprzedniego życia udaje się troszkę układać tę pomieszaną zagadkę.
A zakończenie.... porażka. No tak, najlepiej jest pozamiatać śmieci pod dywan. Wszyscy zadowolenie w nowych wcieleniach i wszystko jasne bo bez bulgasalów i wgl. Tylko szkoda że takiego OGT nie pokazano w nowym wcieleniu jakbym nie mógł sie odrodzić a przecież zachowywał się jak niewyżyta bestia w nie mniejszym stopniu niż pierwotny Hwal na instynktach.
Pytanie teraz: dlaczego? Jakby nie było to jego okradziono...
__________________________________________________________________________________________________________________
Ścieżka dźwiękowa dość nostalgiczna i spokojna. W 90% same wolne i smutne kawałki do podkreślenia historii dramatu. Aktorstwo.... ahhhh nie. Jestem bardziej na nie. Scenariusz najpewniej musiał wyciskać na aktorach tak beznadziejne dialogi i tą całą dramaturgię. Ostatnia scena doprawdy śmierdzi kilometrami Goblinem. Na największe oklaski zasługuje Lee Joon, bo świetnie po raz kolejny zresztą wcielił się w rolę potwora z duszą rozżalonego mordercy. Uwielbiam Jin Wooka ale stać go na więcej. No i to ciągłe płacze Kwon Na Ry ahhh
Podsumowanie: Drama z motywem potworów i dobrze się sprzedającym wątkiem podróży dusz. Coś na słodko coś na kwaśno. Nienajgorsze pierwsze wrażenie niekoniecznie wystarczy do końca dramy ale sądzę że warto dać szanse. Potwory na scenie wciąż ewoluują i to jest tegoroczna jego odmiana w świecie kdram.
Głównym powodem jest chyba to że w tych wątkach to chyba nawet sami scenarzyści się pogubili bo koniec końców, najważniejsze pytania i spory wciąż nie są jasno rozstrzygnięte. Mało tego, mam wrażenie co najmniej pierwsze tak porządne w kdramowym życiu, że villan tej historii był najbardziej pokrzywdzoną osobą której nawet na końcu pozbawiono dobrego zakończenia.
______________________________________________________________
Głównym reklamowanym wątkiem tytułu Bulgasala jest historia mężczyzny, którego jedynym celem jest zabicie osoby, która nie dość że wyrżnęła mu rodzinę w poprzednim życiu to i na dodatek zabrała jego ludzką duszę czyniąc go tym samym nieśmiertelnym potworem zwanym Bulgasalem. Idąc dalej tropem historii poznajemy przeszłość Hwala (czyli tego Bulgasala głównego) jako przeklętego dziecka (przez Bulgasala) wychowanego przez dowódcę armii królewskiej, który staje się szanowanym i niepokonanym na "dworze" wojownikiem w walce z wrogami i potworami. Hwal w swoim poprzednim życiu zakłada rodzinę z córką swojego ojczyma (taaak przybraną siostrą), które na wskutek przekleństwa rodzi się ślepe bądź nieżywe potomstwo. Jak można łatwo wywnioskować Hwal ma nieszczęśliwe życie, wciąż będąc ściganym przez znamię przekleństwa jakie na niego nałożono i to dopełnia się w kulminacyjnym momencie w którym ów potwór zabiera duszę Hwalowi.
Sprawa wygląda na wstępie prosto do rozwiązania i napawa odbiorcę adrenaliną w oczekiwaniu na pojawienie się potwora w ludzkiej postaci ażeby wreszcie wyrównać rachunki. Powiem szczerze że wstęp i zarys historii oraz chyba reżyserska robota dawały mi jakiś naprawdę good vibe co do tego tytułu. Niby nic szczególnego w historii, ale postać nieśmiertelnego potwora, te wizualne klimaty dawały mi nadzieje że poza dobrym mordobiciem zobaczę motyw akcji i dreszczyku na tle nadnaturalnych czy raczej duchowych klimatów. Ale im dalej w las szłam tym tak naprawdę tylko więcej drzew zamiast uzasadnionego zachwytu doznałam.
No więc przeskakując już do ówczesności, poznajemy znów inkarnację złodziejki duszy Hwala którą jest Sang Un.
Sang Un całe życie ucieka nie tylko przed Bulgasalem ale i przed potworami. Dodatkowo żeby było ciekawiej, rodzina i osoby bliskie z poprzedniego wcielenia Hwala również się odrodziły jako inne osoby i jak na złość również napotyka ich na swojej drodze, gdzie ponownie walczy o ich bezpieczeństwo.
Historia mogłaby się szybko skończyć śmiercią Sang Un, gdyby nie fakt że ściga ją jeszcze jeden Bulgasal głodny jej duszy, a sama śmierć dziewczyny wcale niekoniecznie rozwiąże problem Hwala.
W ten oto sposób, mam niekończącego się berka potworów o duszę Hwala która koniec końców się okazuje nie być najprawdopodobniej jego duszą..
I tak oto drodzy państwo mamy bałagan fabularny na tle przeskakiwanki wcieleń którą ewentualnie możecie próbować rozgryźć dopiero na końcu po obejrzeniu genezy w finałowym odcinku.
**
|spoiler alert|
Od połowy serii trwa jedna dramaturgia płaczu i żalów pomiędzy Hwalem a Sang Un. Absolutnie mnie szlag trafiał od ciągłego przeskakiwania z "zabije się razem z Ok Tea Gyulem bo innego wyjscia nie ma" na "sama sie zabije/albo dam sie zabić OTG żeby oddac ci duszę Hwal" Aktorstwo w tamtym momencie... boli. Dużo generalnie tych scen każdego bohatera który był taki pick me mocno dawał mi się we znaki. Nie mogłam już w niektórych momentach patrzeć na tę dramę i przesuwałam do przodu, bo doprawdy fabuła od połowy strasznie się wlekła jakby nikt nie miał zamiaru wreszcie powiedzieć czy wyjawić jaka jest geneza tych bulgsalów, jakie są przeszłe wspomnienia Sang Un i co mamy wreszcie zrobić żeby rozwiązać problem trójki bohaterów.
Geneza jest jakoś tak prostaczna i bez wyrazu, że szybko doznaje wrażenia że scenarzystom albo brakło pomysłów albo ich jedynym rozwiązaniem było zrobić pomieszane z poplątanym tego co już mają. W praktyce wyglądało to tak że jeden bulgasal goni drugiego; jeden bulgasal chroni człowieka chcąc znowu być człowiekiem i zmieniając go w bulgasala, a z kolei ten drugi chce śmierci człowieka, żeby ten mógł doznać ulgi w cierpieniu nałożonym mu przez bycie potworem. Jedynym panaceum okazuje się nie magiczne zioło, nie zaczarowany miecz, nie ogień czy cudowne moce i rytuały a nawet zwrot duszy. Żeby wrócił jakiś porządek w tej całej gonitwie jedynym rozwiązaniem się jest pozabijanie się nawzajem dwóch bulgasalów.
Już wisienką na torcie jest fakt że Sang Un według mojego rozeznania nie jest właścicielką duszy Hwala a bardziej OTG, bo nie wiem czy pamiętacie że Hwal pierwotnie aby mógł inkarnować jako wojownik musiał zabrać duszę OGT czyniąc go bulgasalem. Więc jeśli w następnym wcieleniu OGT wymordował faktycznie rodzinę Hwala to nie mógł wziąć sobie jego duszy bo nie miał by chyba tej całej dziury co nie? Ale wciąż miał, więc samego Hwala zabiła Sang Un i jak dobrze kalkuluje to ona przetrzymuje dusze OGT w ówczesności. Wszystko by się dobrze logicznie też tu ułożyło i OGT mógł sobie zabić Sang Un odzyskując dusze ale za każdym razem coś go blokuje i zalewa sie czarną krwią. Wtedy był wątek autentycznie niezrozumiały, jakoby to Hwal musiał zabić Sang Un żeby OGT mógł być 'sobą'.
Wniosek się najwyraźniej też sam piszę, że bulgasale nie mogli mieć swoich dusz dlatego byli potworami nieśmiertelnymi. Inkarnować mogli jedynie kradnąc dusze człowieka.
Powalone co nie? Ja wciąż nie jestem pewna całej tej bezsensownej krzyżówki. Jeśli ktoś ma lepsze wyjaśnienie to dajcie znać.
Postacie drugoplanowe czyli cała inkarnowana rodzinka w zasadzie większego sensu istnienia w tej fabule nie ma poza emocjonalnymi kwestiami i robieniem zmiksowanego tła. Oni po prostu są, żyją i uciekają. Czasem tylko dzięki retrospekcjom z poprzedniego życia udaje się troszkę układać tę pomieszaną zagadkę.
A zakończenie.... porażka. No tak, najlepiej jest pozamiatać śmieci pod dywan. Wszyscy zadowolenie w nowych wcieleniach i wszystko jasne bo bez bulgasalów i wgl. Tylko szkoda że takiego OGT nie pokazano w nowym wcieleniu jakbym nie mógł sie odrodzić a przecież zachowywał się jak niewyżyta bestia w nie mniejszym stopniu niż pierwotny Hwal na instynktach.
Pytanie teraz: dlaczego? Jakby nie było to jego okradziono...
__________________________________________________________________________________________________________________
Ścieżka dźwiękowa dość nostalgiczna i spokojna. W 90% same wolne i smutne kawałki do podkreślenia historii dramatu. Aktorstwo.... ahhhh nie. Jestem bardziej na nie. Scenariusz najpewniej musiał wyciskać na aktorach tak beznadziejne dialogi i tą całą dramaturgię. Ostatnia scena doprawdy śmierdzi kilometrami Goblinem. Na największe oklaski zasługuje Lee Joon, bo świetnie po raz kolejny zresztą wcielił się w rolę potwora z duszą rozżalonego mordercy. Uwielbiam Jin Wooka ale stać go na więcej. No i to ciągłe płacze Kwon Na Ry ahhh
Podsumowanie: Drama z motywem potworów i dobrze się sprzedającym wątkiem podróży dusz. Coś na słodko coś na kwaśno. Nienajgorsze pierwsze wrażenie niekoniecznie wystarczy do końca dramy ale sądzę że warto dać szanse. Potwory na scenie wciąż ewoluują i to jest tegoroczna jego odmiana w świecie kdram.
Was this review helpful to you?