This review may contain spoilers
Od stalkingu do bratnich dusz.
Połączenie akronimu słów jedz - kochaj - zabijaj/umieraj zapewne nie jednemu skojarzy się ze sławnym tytułem 'Jedz módl się kochaj', gdzie w oryginale prym niosło przesłanie o wielowymiarowym znaczeniu odnoszącym się do kochania swojego życia. Tutaj zdecydowanie nie ma tu niczego głębszego poza słusznym podsumowanie głównych motywów na których opiera się fabuła czy raczej życie bohaterów, zarówno tych głównych jak i nawet pobocznych.
Noh Da Hyun niczym nie wyróżniająca się dwudziestokilkulatka, początkowo ukazana zostaje jako typowa biedna dziewczyna w mieście gdzie standardy są wyższe niż jej możliwości. Da Hyun w tajemnicy przed matką, zamiast studiować pracuje jako kelnerka próbując ogarnąć życie po swojemu. Tam spotyka Eun Gye Hoona - rewelacyjnego szefa kuchni, ostatnio znanego ze swoich dziwnych kapryśnych impulsów zachowań na które jak twierdzi - nie ma wpływu. Gye Hoon kryje bolesną przeszłość związaną z jego młodszą jak dotąd nie odnaleziona siostra bliźniaczką. Więź rodzeństwa była na tyle mocna że dawała wyraz w emocjach jednego z dwójki rodzeństwa, zarówno w stanach niebezpieczeństwa jak i tych entuzjastycznych momentach. Umiejętność odczuwania emocji swojej siostry Gye Hoon stracił lata temu gdy jak sądził została zabita. Całą akcje rozpoczyna krzyżowanie się dróg Gye Hoona z Da Hyun w momencie, gdy ta z kolei mierzy się z problemem zafiksowanego na jej punkcie prześladowcy z pracy. W ferworze zdarzeń Gye Hoon znów zaczyna odczuwać czyjeś uczucia tak jak to czuł w przypadku siostry, a że akurat często się pokrywają one z zachowaniami Da Hyun, szybko dochodzi do przypuszczeń że jego siostra wciąż żyje. To skłania go ponownie do poszukiwań zarówno siostry jak i rozwikłania całej zagadki związanej z jej zaginięciem.
Bez większego rozpisywania, drama mimo niespecjalnie szybkiego tempa ma w sobie ciekawą historie która mnie przyznam szczerze urzekła. Niby mamy tu szczypta fantasy z odczuwaniem odczuć co w jakiś sposób napędza akcje tej dramy, nie robiąc z niej jednocześnie rollercostera który pędzi na łeb i szyje do wybicia zębów. Początkowy motyw dramy był dla mnie po prostu świetny i generalnie żałuje że nie trwał on dłużej. Cała akcja z Jin Geunem i jego deczko psychopatycznych zapędach do zabijania swoich ofiar dawał fantastyczne napięcie które miało służyć jedynie jako wprowadzenie do głównego motywu jak i również doprowadzić do istotnych informacji związanych ze sprawą małej Gye Young. Gdy Ji Geun schodzi z piedestału prześladowcy a zmienia się w jedno z głównych źródeł informacji fabuła przybiera już formę pudelka czekoladek - czyli czego się tym razem dowiemy więcej. Gdy Da Hyun odkrywa dziury w pamięci które co rusz zaczynają wreszcie ukazywać zdarzenia z przeszłości wszystko zaczyna się rozjaśniać i układać w coraz to smutniejszą całość z którą związana jest połowa 'wioski 'oraz osoby z przeszłości głównych postaci. W międzyczasie ciągłych poszukiwań mamy ukazane również osobiste zmagania bohaterów, zarówno Da Hyun i Gye Hoona jak i pobocznych Jin U, jego ojca, matka Da Hyun, rodzina Gye Hoona itd. Nie zawsze się zdarza by postacie miały tak dosadnie rozrysowane tło przeszłości kompatybilne z obecną osobami jakimi byli, ale tu było to wyraźnie widać. Potrafiłam równie mocno przeżywać zmieszanie, wstyd, strach i smutek Da Hyun, która okazała się mocno i bardzo niekorzystnie związana z zaginięciem siostry jej chłopaka [tak tak Gye Hoon], olbrzymim poczuciem winy, żalu, porzucenia i zdradzenia jakie czuł Gye Hoon jak również Jin U, który całe swe życie zmagał się z piętnem syna mordercy. Każda osoba ma ładnie zarysowany i problem i osobowość która z tego się ukształtowała. Co najbardziej urzeka i boli w tej historii jest oczywiście finał sprawy który już nie zdradzę. Mogę natomiast szczerze powiedzieć że wszyscy bohaterowie zmagali się z rozwiązaniem sprawy, bo dużo osób przez swoją decyzję przeważyło o takim zakończeniu. Wniosek jak zwykle wysunąl się tez nieprzyjemny, że ludzie bywają okropnie egoistyczni i to ma duże, nieraz kolosalne znaczenie. To co najbardziej jednak podnosi na duchu w ciągu tej historii jest niewątpliwie wątek romantyczny Gye Hoona i Da Hyun. Moge im dać plus dużego dodatkowo za to że nie zrywali z byle pierdoły czy kaprysu, choć można w jednej scenie odnieść takie wrażenie, to jednak dochodzą do konsensusu co strasznie sobie cenie. Dojrzałość emocjonalna.
To do czego można się przyczepić to tempo jak już wspomniałam oraz sceny bez jakiegoś zasadniczego sensu. Do nich na pewno mogę zaliczyć zachowanie Jin Geuna który najpierw sie ukrywa a potem ni z gruszki ni z pietruszki wchodzi sobie na chillu do domu swoich ofiar, jakby nie pomyślał że ktoś go może pamiętać. Albo startowanie w bójce w restauracji przeciwko sześciu osobom - ta scena była wyjątkowo głupia. W normalnej sytuacji, poszkodowani by sie razem rzucili na kogoś kto próbuje sie ich pozbyc a nie nawzajem próbowali opanować sytuacje.
Kolejnym dużym minusem związanym również z zachowaniem postaci jest ciągłe włóczenie sie Da Hyun po ciemnych alejkach w których co chwila próbuje ją ktoś upolować. Dziewczyna nie wykazuje ani odrobiny instynktu samozachowawczego po jednej próbie zamachu na nią przez Ji Geuna. Kto normalny miałby odwagę wracać ciemną upiorna opuszczona alejka bez żywej duszy..
I doczepie sie jeszcze do sceny w ostatnim epizodzie przy próbie zabicia Da Hyun i Gye Hoona przez Young Hoona...Totalnie nie wiem co scenarzyści odczuwają w momencie kreowania takich scen. Seriously jakby rozumiem, że bycie sam na sam z morderca napawa przerażeniem ale że aż tak że siedzisz i patrzysz jak nawalają ci faceta, zamiast starać się ruszyć cos pomóc żeby przeważyć szale w walce. I dont know. To ma być chyba z natury poruszające, że dziewoja leży i się boi a faceci piorą sobie po pyskach. NO I TA PRZEDRAMATYZOWANA GŁĘBOKA RANA DA HYUN. W sensie, okay, krwawiła z boku, ale bynajmniej kamera pokazywała że raczej ją nie tyle przekłuto do środka co przecięto porządnie bok, a odjeżdżała na rękach Gye Hoona zupełnie jak ja gdy miałam pęknięte jelito... Nevermind, było romantycznie, przymknę oko.
Aktorstwo było wystarczająco. Ja nie mogę się przekonać w wielu momentach do Moon Ga Young, nie wiem czy tak miało być ale parło mi jakąś sztuczności z kolei Yeo Jin Goo mimo chwilami niewzruszonej miny wywierał we mnie ciągle ciepłe uczucia. Podobno jego postać miał szanse również odgrywać Lee Jun Ki czy Kim Su Ho, ale szczerze mogę powiedzieć że Jin Goo perfekcyjnie dawał vibe ciepłego braciszka, który by jego rywale na pewno nie oddali tak dobrze. Generalnie jego ekspresja osoby z takim bagażem uczuć i zmagań, która starannie wszystko stara sie zmieścić i ukryć wyszła mu perfekcyjnie. Mam nawet wrażenie że jego sztywność w tym tez sie idealnie przydała xD No i oklaski ale tylko w w pięćdziesięciu procentach dla Shin Jae Hwi grającego Ji Geuna, bo było świetnie ale jego usilne napady śmiechu wariata zrobiły przeciwne wrażenie od zamierzonego.
Podsumowując; może idealnie nie było ale było naprawdę naprawdę ciekawie. Idealna pozycja do odczucia dreszczyku emocji, rozgrzania serduszka i uronienia kilku łez. Wciągająco bo bazując na życiu.
Noh Da Hyun niczym nie wyróżniająca się dwudziestokilkulatka, początkowo ukazana zostaje jako typowa biedna dziewczyna w mieście gdzie standardy są wyższe niż jej możliwości. Da Hyun w tajemnicy przed matką, zamiast studiować pracuje jako kelnerka próbując ogarnąć życie po swojemu. Tam spotyka Eun Gye Hoona - rewelacyjnego szefa kuchni, ostatnio znanego ze swoich dziwnych kapryśnych impulsów zachowań na które jak twierdzi - nie ma wpływu. Gye Hoon kryje bolesną przeszłość związaną z jego młodszą jak dotąd nie odnaleziona siostra bliźniaczką. Więź rodzeństwa była na tyle mocna że dawała wyraz w emocjach jednego z dwójki rodzeństwa, zarówno w stanach niebezpieczeństwa jak i tych entuzjastycznych momentach. Umiejętność odczuwania emocji swojej siostry Gye Hoon stracił lata temu gdy jak sądził została zabita. Całą akcje rozpoczyna krzyżowanie się dróg Gye Hoona z Da Hyun w momencie, gdy ta z kolei mierzy się z problemem zafiksowanego na jej punkcie prześladowcy z pracy. W ferworze zdarzeń Gye Hoon znów zaczyna odczuwać czyjeś uczucia tak jak to czuł w przypadku siostry, a że akurat często się pokrywają one z zachowaniami Da Hyun, szybko dochodzi do przypuszczeń że jego siostra wciąż żyje. To skłania go ponownie do poszukiwań zarówno siostry jak i rozwikłania całej zagadki związanej z jej zaginięciem.
Bez większego rozpisywania, drama mimo niespecjalnie szybkiego tempa ma w sobie ciekawą historie która mnie przyznam szczerze urzekła. Niby mamy tu szczypta fantasy z odczuwaniem odczuć co w jakiś sposób napędza akcje tej dramy, nie robiąc z niej jednocześnie rollercostera który pędzi na łeb i szyje do wybicia zębów. Początkowy motyw dramy był dla mnie po prostu świetny i generalnie żałuje że nie trwał on dłużej. Cała akcja z Jin Geunem i jego deczko psychopatycznych zapędach do zabijania swoich ofiar dawał fantastyczne napięcie które miało służyć jedynie jako wprowadzenie do głównego motywu jak i również doprowadzić do istotnych informacji związanych ze sprawą małej Gye Young. Gdy Ji Geun schodzi z piedestału prześladowcy a zmienia się w jedno z głównych źródeł informacji fabuła przybiera już formę pudelka czekoladek - czyli czego się tym razem dowiemy więcej. Gdy Da Hyun odkrywa dziury w pamięci które co rusz zaczynają wreszcie ukazywać zdarzenia z przeszłości wszystko zaczyna się rozjaśniać i układać w coraz to smutniejszą całość z którą związana jest połowa 'wioski 'oraz osoby z przeszłości głównych postaci. W międzyczasie ciągłych poszukiwań mamy ukazane również osobiste zmagania bohaterów, zarówno Da Hyun i Gye Hoona jak i pobocznych Jin U, jego ojca, matka Da Hyun, rodzina Gye Hoona itd. Nie zawsze się zdarza by postacie miały tak dosadnie rozrysowane tło przeszłości kompatybilne z obecną osobami jakimi byli, ale tu było to wyraźnie widać. Potrafiłam równie mocno przeżywać zmieszanie, wstyd, strach i smutek Da Hyun, która okazała się mocno i bardzo niekorzystnie związana z zaginięciem siostry jej chłopaka [tak tak Gye Hoon], olbrzymim poczuciem winy, żalu, porzucenia i zdradzenia jakie czuł Gye Hoon jak również Jin U, który całe swe życie zmagał się z piętnem syna mordercy. Każda osoba ma ładnie zarysowany i problem i osobowość która z tego się ukształtowała. Co najbardziej urzeka i boli w tej historii jest oczywiście finał sprawy który już nie zdradzę. Mogę natomiast szczerze powiedzieć że wszyscy bohaterowie zmagali się z rozwiązaniem sprawy, bo dużo osób przez swoją decyzję przeważyło o takim zakończeniu. Wniosek jak zwykle wysunąl się tez nieprzyjemny, że ludzie bywają okropnie egoistyczni i to ma duże, nieraz kolosalne znaczenie. To co najbardziej jednak podnosi na duchu w ciągu tej historii jest niewątpliwie wątek romantyczny Gye Hoona i Da Hyun. Moge im dać plus dużego dodatkowo za to że nie zrywali z byle pierdoły czy kaprysu, choć można w jednej scenie odnieść takie wrażenie, to jednak dochodzą do konsensusu co strasznie sobie cenie. Dojrzałość emocjonalna.
To do czego można się przyczepić to tempo jak już wspomniałam oraz sceny bez jakiegoś zasadniczego sensu. Do nich na pewno mogę zaliczyć zachowanie Jin Geuna który najpierw sie ukrywa a potem ni z gruszki ni z pietruszki wchodzi sobie na chillu do domu swoich ofiar, jakby nie pomyślał że ktoś go może pamiętać. Albo startowanie w bójce w restauracji przeciwko sześciu osobom - ta scena była wyjątkowo głupia. W normalnej sytuacji, poszkodowani by sie razem rzucili na kogoś kto próbuje sie ich pozbyc a nie nawzajem próbowali opanować sytuacje.
Kolejnym dużym minusem związanym również z zachowaniem postaci jest ciągłe włóczenie sie Da Hyun po ciemnych alejkach w których co chwila próbuje ją ktoś upolować. Dziewczyna nie wykazuje ani odrobiny instynktu samozachowawczego po jednej próbie zamachu na nią przez Ji Geuna. Kto normalny miałby odwagę wracać ciemną upiorna opuszczona alejka bez żywej duszy..
I doczepie sie jeszcze do sceny w ostatnim epizodzie przy próbie zabicia Da Hyun i Gye Hoona przez Young Hoona...Totalnie nie wiem co scenarzyści odczuwają w momencie kreowania takich scen. Seriously jakby rozumiem, że bycie sam na sam z morderca napawa przerażeniem ale że aż tak że siedzisz i patrzysz jak nawalają ci faceta, zamiast starać się ruszyć cos pomóc żeby przeważyć szale w walce. I dont know. To ma być chyba z natury poruszające, że dziewoja leży i się boi a faceci piorą sobie po pyskach. NO I TA PRZEDRAMATYZOWANA GŁĘBOKA RANA DA HYUN. W sensie, okay, krwawiła z boku, ale bynajmniej kamera pokazywała że raczej ją nie tyle przekłuto do środka co przecięto porządnie bok, a odjeżdżała na rękach Gye Hoona zupełnie jak ja gdy miałam pęknięte jelito... Nevermind, było romantycznie, przymknę oko.
Aktorstwo było wystarczająco. Ja nie mogę się przekonać w wielu momentach do Moon Ga Young, nie wiem czy tak miało być ale parło mi jakąś sztuczności z kolei Yeo Jin Goo mimo chwilami niewzruszonej miny wywierał we mnie ciągle ciepłe uczucia. Podobno jego postać miał szanse również odgrywać Lee Jun Ki czy Kim Su Ho, ale szczerze mogę powiedzieć że Jin Goo perfekcyjnie dawał vibe ciepłego braciszka, który by jego rywale na pewno nie oddali tak dobrze. Generalnie jego ekspresja osoby z takim bagażem uczuć i zmagań, która starannie wszystko stara sie zmieścić i ukryć wyszła mu perfekcyjnie. Mam nawet wrażenie że jego sztywność w tym tez sie idealnie przydała xD No i oklaski ale tylko w w pięćdziesięciu procentach dla Shin Jae Hwi grającego Ji Geuna, bo było świetnie ale jego usilne napady śmiechu wariata zrobiły przeciwne wrażenie od zamierzonego.
Podsumowując; może idealnie nie było ale było naprawdę naprawdę ciekawie. Idealna pozycja do odczucia dreszczyku emocji, rozgrzania serduszka i uronienia kilku łez. Wciągająco bo bazując na życiu.
Was this review helpful to you?